Niedziela Świętej Rodziny (B)

strefywiaryhomilie, homilie-b

Łk 2,22-40

Dystans
Pytanie zasadnicze, które wydaje się bardziej, niż usprawiedliwione: czy model Świętej Rodziny jest możliwy do zaproponowania dzisiejszej rodzinie, albo lepiej, każdej rodzinie?
Rzeczywiście, dystans wydaje się ogromny i to nie tylko ze względu na odległość czasową. Rodzina Święta to rodzina złożona z osobistości, które są poza naszym zasięgiem. To Rodzina “nieosiągalna”. Jest złudzeniem wszelka próba przybliżenia jej do naszych doświadczeń. Czy zatem pozostaje nam jedynie podziw (jak na przesłodzonych obrazkach, zawieszonych na ścianach niektórych naszych kościołów lub domów) lub wzdychanie w celu podkreślenia zasadniczych różnic?
Wbrew pierwszym i utartym odczuciom potrzebne jest a nawet konieczne zbliżenie Świętej Rodziny do naszych możliwości. Właśnie liturgia Kościoła chce nam w tym dopomóc.

Syn nie jest „na użytek” rodziców
Jezus jest przedstawiony w świątyni. Dwie osoby, Szymon i Anna, starzy ze względu na metrykę, ale młodzi ponieważ nie zgasili w sobie nadziei, odkrywają przed nim tajemnicze przeznaczenie, przeznaczenie które wywrze ogromny wpływ na historię ludzi, zmuszając ich do decydujących wyborów: na zbawienie lub na przegraną.
Każda nowa istota, która przychodzi na ziemię jest nosicielem jedynego, niepowtarzalnego przeznaczenia. Jest to rzeczywistość, która nie może być profanowana. Tajemnica winna być przyjęta i obdarzona szacunkiem.
Dziecko nie zostaje dane „na użytek” rodziców. Przykry widok sprawiają rodzice, którzy traktują swoje dzieci jak zabawki. Dzieci mają moc dania życia swoim zabawkom, ale źle się dzieje, kiedy to rodzice zamieniają na bezwolne zabawki swoje pociechy zabijając w nich spontaniczność, naginając ich do własnych kaprysów, używając ich do własnych kalkulacji. Nie, dzieci mają swoje własne powołanie, tajemnicze, niepowtarzalne, niezastąpione. Wszyscy musimy pomóc odkryć dzieciom to właśnie powołanie, powoli, stopniowo… bo ono stanowić będzie treść ich życia.

To nie pokarm powoduje wzrost
„Dziecię zaś rosło i nabierało mocy, napełniając się mądrością…” (Łk 2,40). Dzieci rosną i wzmacniają się nie tylko dzięki pokarmowi czy uprawianiu sportu. Wzrastają także dzięki trosce opartej o właściwe wartości, ideały, przykłady.
Właśnie w rodzinie dziecko winno otrzymać lekcje życia. nauczyć się mądrości, która nada sens jego życiu, tak abym nabrało ono właściwego kierunku i stało się życiem “udanym” (nie tylko ze względu na karierę, osiągnięte sukcesy, prowadzone interesy, ukończone studia…).
Dziecko wzrasta przede wszystkim wtedy, gdy znajdzie kogoś, kto potrafi obudzić w nim… sumienie. Prawdziwe wychowanie powinno doprowadzić do dojrzałości, do otwarcia się na innych. Nie to “do czego mam prawo” jest ważne, lecz to “co mam obowiązek dać innym” czyli ręce otwarte… Warto uświadamiać dzieciom, że wzrastać nie oznacza gromadzić, nie wystarczy zabiegać, trzeba również wiedzieć „dlaczego?”.

Kiedy młodzi tracą pamięć
Ważny punkt wychowania wskazuje Księga Syracydesa: „Synu wspomagaj  swego ojca w starości, nie zasmucaj go w jego życiu. A jeśliby nawet rozum stracił, miej wyrozumiałość, nie pogardzaj nim, chociaż jesteś w pełni sił. Miłosierdzie względem ojca nie w zapomnienie, w miejsce grzechów zamieszka u ciebie” (3,5-6).
Miłość, która przeradza się w pomoc i która zakłada święty szacunek, także wtedy, gdy starość zaczyna przynosić poważne problemy (fizyczne czy moralne).
Odnoszę wrażenie, że ten właśnie tekst dziś posiada szczególną ważność. Zbyt wiele ludzi starszych jest skazywanych na zapomnienie, na samotność, na niewdzięczność, na wykluczenie, na pogardę. Jeszcze do niedawna szczególnym problemem były sieroty. Teraz bez przesady można stwierdzić, że także starsi stają się sierotami. Coraz częściej można zobaczyć rodziców bez dzieci.
Ta sytuacja zmusza nas do gorzkiej refleksji: nie tylko starzy tracą pamięć, ale także młodzi (ale w tym przypadku jest to wina  niezmiernie poważna). Niewolnicy produkcji, sukcesu, komfortu za wszelką cenę, dobrobytu bez wyrzeczeń i ofiar, zapominają zbyt szybko o starszych i uważają ich za obecność niepożądaną, utrudniającą życie. Starzy ponoszą „winę”, ponieważ zajmują miejsce i czas potrzebny na inne zajęcia, z których młodzi nie chcą zrezygnować. Traktowanie zarezerwowane dla starszych (można powiedzieć „wymierzone”) jest wielkim niewybaczalnym grzechem współczesnego konsumpcyjnego społeczeństwa nastawionego na natychmiastowy sukces. Po raz kolejny interes zagłuszył wartości.

Niezbędne powiązanie
Warto przypomnieć wskazania skierowane do chrześcijan w Kolosach. Chodzi tutaj o rodzaj kodeksu bardzo pożytecznego dla wspólnoty rodzinnej. Miłosierdzie, dobroć, pokora, cichość, cierpliwość, przebaczenie, szacunek: oto materiał z którego można zbudować harmonię, pokój, zrozumienie.
Paweł podkreśla również konieczność obecności Słowa i modlitwy w życiu rodziny: „Słowo Chrystusa niech w was przebywa z całym swym bogactwem…” (Słowo Chrystusa musi mieszkać w naszym domu). Podobnie jak chwała, dziękczynienie…
Czy są to tylko rzeczy z minionego świata? Wydaje się, że nie. To raczej materiał do budowy nowego świata. Paweł wskazuje na wartość podstawową całego życia rodziny: „Na to zaś wszystko przyobleczcie miłość, która jest więzią doskonałości”. Miłość jest tym, co łączy, wiąże, nadaje sens, gwarantuje solidność całej konstrukcji. Miłość zmniejsza dystans. Także tą, która oddziela nas od Rodziny z Nazaretu… Amen.

Ryszard Wróbel OFMConv

<<< PoprzedniNastępny >>>