Niedziela Chrztu Pańskiego (B)

strefywiaryhomilie, homilie-b

[Mk 1,7-11]

Chrzest Jezusa. Jesteśmy świadkami niezwykłej i bardzo uroczystej chwili: rozpoznanie misji Jezusa ‘z wysoka’: warto pamiętać, że w Ewangelii Marka otwarte niebo i głos z wysoka pojawi się tylko raz jeszcze – w opisie Przemienienia na górze Tabor. Natomiast ‘rozpoznanie z dołu’ nastąpi u stóp krzyża, a dokona go rzymski setnik, gdy wyzna: „Prawdziwie, ten człowiek był Synem Bożym” (Mk 15,39).
Pomiędzy tymi dwoma wydarzeniami Jezus staje się w pełni uczestnikiem najzwyklejszej codzienności, jakby nierozpoznany, niejako ukryty… Pragnie, aby Jego rozpoznanie dokonywało się w wierze, poprzez spojrzenie, które poza pozorami zwyczajności, normalności dostrzeże Osobę godną czci i adoracji.
To w zasadzie nieuchronne; prędzej czy później każdy z nas stawia sobie pytanie: Kim jest Jezus? Odpowiedź zdawałoby się znamy doskonale: Mesjasz, Syn Boży… ale tak ‘różny’ od naszych oczekiwań, wyobrażeń, pragnień. Dlaczego? Bo nie mieści się w naszych schematach, w naszych opiniach o Nim… Zauważmy, że to się przytrafia nie tylko nam… Zaprzecza także opiniom jakie rozpowszechniał o Nim Jan Chrzciciel, który oczekiwał Mesjasza pełnego gniewu, sprawiedliwości, przychodzącego po to, by uporządkować sprawy tego świata. Styl Jezusa odstaje od upodobań i przewidywań także tych, którzy na Niego wyczekiwali. Okazuje się zupełnie inny. Rodzi się więc pytanie: Na czym polega owa ‘inność’ Jezusa-Mesjasza?

Pierwszą podpowiedź znajdziemy w dzisiejszym pierwszym czytaniu z księgi proroka Izajasza. Jezus jest przede wszystkim Sługą: nie robi reklamy, nie wypełnia przestrzeni głosem pełnym pustej retoryki i straszliwych gróźb. Jako Sługa jest solidarny z tymi wszystkimi, którzy w oczach tego świata ‘przegrywają’. Zamiast niszczyć, burzyć, upokarzać, odrzucać, przekreślać… napełnia odwagą, wzbudza zaufanie, umacnia nadzieję. Nie spieszy się, jest uważny, by wraz ze złem nie wyrzucić także i dobra: „Nie złamie trzciny nadłamanej, nie zgasi knotka o nikłym płomyku”. Opowiada się po stronie ubogich, niemających oparcia, tych którzy się nie liczą. Przynosi przesłanie uwolnienia nie tyle od chorób fizycznych, ale przede wszystkim od wszelkich form zniewolenia, uzależnienia.
Zdarzają się ludzie, którzy żyją w tragicznym ‘odosobnieniu’, ponieważ życie ich oparte jest na próżności, egoizmie, wyzysku, przemocy. Są ludzie, którzy mimo tego iż mają dobry wzrok, są ślepi, ponieważ nie potrafią odkryć sensu życia, nie potrafią dokonywać właściwych wyborów, zamykają oczy na swoich bliźnich, którzy – często zagubieni, zranieni, rozbici – nie potrafią o własnych siłach stawić czoła życiu.

Piotr w rozmowie z Korneliuszem (drugie czytanie) podsumowuje swoje obserwacje na temat Jezusa i podkreśla znamienny fakt, że Jezus ma upodobanie we… wszystkich. Faktycznie: „W każdym narodzie miły jest Mu ten, kto się Go boi i postępuje sprawiedliwie”. Zatem Mistrz z Nazaretu obala wszelkie niepotrzebne bariery (także te o charakterze religijnym), śmieszne podziały na ‘swoi’ i ‘nie swoi’, mentalność szukającą jedynie przywilejów. Miał prawo do tego, by czuć się uprzywilejowanym, ponieważ „Bóg namaścił Go Duchem Świętym i mocą”. Wybrał inną opcję: „Przeszedł On dobrze czyniąc i uzdrawiając wszystkich, którzy byli pod władzą diabła, dlatego że Bóg był z Nim”. Słyszymy wyraźnie te słowa, znamy te fakty, ale zbyt często nie chcemy się na nie godzić w codziennym życiu. Jezus nie przyszedł na ziemię po to, by się po niej przespacerować… On stawiał ludzi na nogi, umacniał, dawał pociechę, zdrowie, nadzieję, radość życia, ukazywał, że zło może być pokonane i wszelkie podstępy złego ducha zniweczone. To wszystko zawiera się w przepięknym wyrażeniu ‘Bóg jest z Nim’, On jest z ludźmi. I na tym polega między innymi owa ‘inność’ Jezusa.

Święto Chrztu Jezusa to okazja, abyśmy powrócili także do naszego chrztu. Ten chrzest przyjęty w dzieciństwie, czeka dzisiaj na ‘objawienie’, ukazanie go. Wiara, nasza wiara ma być rozumna, świadoma, dojrzała. Wybór życia opartego na takiej wierze ma być umotywowany, stąd potrzeba zaangażowania, odpowiedzialności. Może nadszedł już czas, aby nasze imiona zapisane w księgach chrzcielnych i ukryte głęboko w archiwach parafialnych ujrzały wreszcie światło dzienne. Może nadszedł czas, abyśmy uznali za swoje wszystkie zobowiązania wynikające z wiary, które kiedyś inni za nas podjęli i w naszym imieniu wyznali. Pora, by chrzest stał się ‘naszym’ chrztem. Inaczej pozostanie tylko zwyczajowym rytem, o którym świadczyć będą jedynie wyblakłe pamiątkowe fotografie. Czy Jezusowi o to tylko chodzi?

Dla przykładu: w wieku niemowlęcym nie mogliśmy oczywiście czytać Ewangelii; teraz możemy i powinniśmy to uczynić. Mamy bowiem niezbywalne prawo, aby wiedzieć kim jesteśmy, dokąd zmierzamy, jaki jest ‘nasz’ sposób życia, ten który pozwala nam nazywać się chrześcijanami!

Chrzest i objawienie się Jezusa zbiegają się ze sobą. Dla nas nasze prawdziwe objawienie się przychodzi nieco później. Ale nie oznacza to, że możemy je zupełnie pominąć. Nie tylko my mamy prawo wiedzieć, że jesteśmy chrześcijanami; inni także mają do tego prawo – patrząc i obserwując nas w naszym życiu. Aby ich szczerze przekonać, nie wystarczy już tylko zapis w metryce chrzcielnej… Najlepszym i najdoskonalszym potwierdzeniem naszej wiary będzie taki sposób życia i postępowania, który nie będzie zbytnio odbiegał od ‘stylu’ Jezusa. Życzmy tego sobie i módlmy się o to dla siebie nawzajem. Amen.

Ryszard Wróbel OFMCov

<<< PoprzedniNastępny >>>