A Pan jej odpowiedział:
Marto, Marto, troszczysz się i niepokoisz o wiele, a potrzeba tylko jednego.
Maria obrała najlepszą cząstkę, której nie będzie pozbawiona
(Łk 10,41-42).
Obiad już prawie gotowy, możecie się rozgościć. Tutaj jest miejsce Łazarza, tu Marii, a tu Twoje. Ja mogę jeść na stojąco albo w kucki obok ognia. Wiem, jaka jest moja rola w domu w Betanii.
Wybacz mi mój wybuch wobec siostry. To była przesadna reakcja na pomyłkę, jaką popełniłam w kuchni. Ja wiem, że zadowolisz się tym, co dom Łazarza może Ci zaoferować. Nigdy nie przywiązywałeś wagi do tego, że chleb był słabo wypieczony lub że sałatka kiepsko odcedzona. Dla Ciebie ważna jest przede wszystkim nasza przyjaźń i spokój, jaki odnajdujesz w naszych czterech ścianach.
Moja siostra nie jest mi potrzebna. Doprowadzała mnie do złości, gdy siedziała z Tobą radosna, kiedy starała się nie uronić ani słowa z tego co mówiłeś, podczas gdy ja – spocona, zmęczona, krzątałam się przy piecu. Ale teraz wiele już zrozumiałam. Dzisiaj jesteś sam, ale gdybyś przyszedł z Twoimi dwunastoma, starałabym się tak samo. A nawet gdybyś przyprowadził cały ten głodny tłum, dla którego rozmnożyłeś pięć chlebów, też bym sobie dała radę.
Rozumiem doskonale, że jeśli konieczny jest ktoś, kto pomyśli o ugotowaniu zupy, nie mniej ważne jest, aby był ktoś inny, kto poświęci czas innym sprawom, które nie są chlebem. Bo nie samym chlebem żyje człowiek – sam nas tego uczyłeś. Konieczna jest Marta, ale równie konieczna jest Maria. Zrozumiałam to bardzo dobrze, Rabbi. Dlaczego jednak skarciłeś mnie tak surowo? I to w chwili gdy troszczyłam się tylko o was? Nie sądzisz, że zadanie jakie mi przydzielono jest wystarczająco trudne? Ten obowiązek pozostawania na uboczu bez możliwości słuchania Twoich słów… Musiałeś mi to wypomnieć w tak otwarty i ostry sposób? Rozumiem, że postawa Marii, prostej i bezinteresownej, może Ci się podobać bardziej. To bardzo wspaniałomyślne tak nie troszczyć się o nic, aby móc myśleć o jednej jedynej ważnej rzeczy, do jakiej nas wzywasz. Ale powiedz – jak mogłaby moja siostra myśleć o jedynej najważniejszej rzeczy, gdyby nie było kogoś, kto pomyśli o wszystkim innym?? Ja też wiem, która cząstka jest najlepsza. Ale gdybym obrała ją także ja, kto by Ci dał jeść, teraz, gdy zakończyliście rozmowę i wydaje się wam takie naturalne usiąść za stołem… Czy sądzisz, że Maria pozostawałaby tyle czasu przy Tobie, gdyby nie wiedziała, że jest ktoś przy ogniu i przygotowuje to, co konieczne do stołu?
Ja jej nie oskarżam i nie chcę jej odbierać roli, jaką jej powierzono – ona to zadanie wypełni znacznie lepiej niż ja.
Nie wiem, czy jestem Twoją córką umiłowaną, Mistrzu. Prawdopodobnie nie jestem. I z pewnością to, co teraz mówię, nie pomoże mi odzyskać Twojej życzliwości, ale taki jest mój obowiązek i nie mogę się od niego uchylać. Zawsze, kiedy przyjdziesz do domu w Betanii, znajdziesz tu serdeczną gościnność u sióstr Łazarza: zastawiony stół, umyta podłoga, biały obrus… ale mnie nie będzie przy Tobie. Nie będzie mnie, ponieważ będę zajęta sprawami drugorzędnymi, jak je nazywasz, bez których życie jest niemożliwe. Nie będzie mnie przy Tobie dopóki będzie coś do roboty, aby mój brat mógł znaleźć wszystko na swoim miejscu, tak jak lubi, i aby nikt z Twojej dwunastki nie żalił się, że było mało wina na stole lub że nie było wystarczająco chłodne.
A nawet gdybyś przyszedł tylko sam i wszystko byłoby już przygotowane albo nie potrzeba by było nic przygotowywać, bo zechciałbyś się zatrzymać u nas tylko na chwilę, to gdyby w tym momencie przyszło jakieś dziecko i prosiło mnie o pomoc, nie pozostałabym z Tobą. To potrzebujące dziecko będzie dla mnie ważniejsze. Zajmę się zszywaniem jego podartego ubrania, podam mu kubek mleka i placek jęczmienny, a nie poświęcę tego czasu Tobie i słuchaniu co chcesz mi powiedzieć o Ojcu i królestwie niebieskim i o Twojej miłości do nas i o miłości, którą ludzie powinni darzyć się nawzajem.
Wydaje Ci się to zbyt mało, Panie? Wolałbyś, abym powiedziała że zostawiam Cię samego, bo muszę przygotować ofiarę świątynną, albo lepiej jeszcze, że muszę zająć się jakimś trędowatym – taki wybór uznałbyś za mniej uchybiający. Wydałby ci się bardziej szlachetny, mógłbyś wykorzystać go jako przykład w swoich kazaniach.
A jednak nie wspominaj mnie w swoich kazaniach. Nie pomagam trędowatym i nic nie robię dla świątyni. Nie przez przypadek Twoje córki umiłowane są inne niż ja. Ja pracuję dla Łazarza, dla Marii, dla dzieci z Betanii. Ale nie dlatego, że dzieciom z Betanii brakuje ubrania i jedzenia. Odrzucam najlepszą cząstkę, aby dać dzieciom to, co nie jest niezbędne, co nie służy nikomu. Nigdy nie spotkają się z wymówkami w domu, a Ty nigdy nie odczujesz jakby zostało dane Tobie to, co miało być dane im. Zanim usłużę Tobie, zajmę się nimi, nie dając Ci nawet okazji do wyjaśnienia mi głupoty mojego wyboru.
A teraz jedzcie, już późno. Pobłogosław ten posiłek, jeżeli tylko uważasz, że jest tego godzien… Ja, niestety, będę musiała odejść, kiedy będziesz łamał chleb, aby pilnować ognia, żeby nie zgasł. Taka jest już moja rola, Panie.
tekst: Giorgio Calcagno, Il Vangelo secondo gli altri.
tłum. red.