O ciele, duszy i wniebowzięciu

strefywiaryczytanie

O ciele, duszy
i wniebowzięciu

W tym czasie Maryja wybrała się i poszła z pośpiechem w góry do pewnego miasta w [pokoleniu] Judy. Weszła do domu Zachariasza i pozdrowiła Elżbietę. Gdy Elżbieta usłyszała pozdrowienie Maryi, poruszyło się dzieciątko w jej łonie, a Duch Święty napełnił Elżbietę. Wydała ona okrzyk i powiedziała: «Błogosławiona jesteś między niewiastami i błogosławiony jest owoc Twojego łona. A skądże mi to, że Matka mojego Pana przychodzi do mnie? Oto, skoro głos Twego pozdrowienia zabrzmiał w moich uszach, poruszyło się z radości dzieciątko w moim łonie. Błogosławiona jesteś, któraś uwierzyła, że spełnią się słowa powiedziane Ci od Pana».

Wtedy Maryja rzekła:
«Wielbi dusza moja Pana,
i raduje się duch mój w Bogu, moim Zbawcy.
Bo wejrzał na uniżenie Służebnicy swojej.
Oto bowiem błogosławić mnie będą odtąd wszystkie pokolenia,
gdyż wielkie rzeczy uczynił mi Wszechmocny.
Święte jest Jego imię –
a swoje miłosierdzie na pokolenia i pokolenia [zachowuje] dla tych, co się Go boją.
On przejawia moc ramienia swego,
rozprasza [ludzi] pyszniących się zamysłami serc swoich.
Strąca władców z tronu, a wywyższa pokornych.
Głodnych nasyca dobrami, a bogatych z niczym odprawia.
Ujął się za sługą swoim, Izraelem,
pomny na miłosierdzie swoje –
jak przyobiecał naszym ojcom –
na rzecz Abrahama i jego potomstwa na wieki».
Maryja pozostała u niej około trzech miesięcy; potem wróciła do domu.

(Łk 1,39-56)

 

Wielokrotnie zapewne rozważaliśmy Magnificat. Dziś, z okazji uroczystości Wniebowzięcia Matki Bożej, spróbujemy zwrócić uwagę na fakt, że do nieba została Ona wzięta ze swoim ciałem.

 

Nieco antropologii biblijnej

Mam nadzieję, że nie zgorszę nikogo, stwierdzając, że w Biblii „dusza” tak, jak my ją zazwyczaj pojmujemy, nie istnieje! Antropologia biblijna jest kompletnie różna od tej głoszonej przez filozofów greckich, która niestety nadal pojawia się w kazaniach, a co gorsza nawet w Katechizmie Kościoła Katolickiego. W Biblii hebrajskiej na określenie osoby ludzkiej stosowany jest termin, który odnosi się do ciała i jego organów: chodzi o słowo basar, czyli „ciało, mięso” (por. Wj 2,23; 6,12-13.17).

Ciało człowieka zamieszkiwane jest przez ruah. To termin, który zasadniczo oznacza „wiatr”, a w konsekwencji także „tchnienie” życia. W tym sensie również zwierzęta (łac. zwierzę: animal; dusza: anima) mają w sobie „duszę”, czyli tchnienie życia, które wyraża się terminem nepes (tchnienie, oddech) i dam (krew). Ludzkość jednak ma jeszcze jeden komponent, a mianowicie samoświadomość, która czyni mężczyznę i kobietę stworzeniami wolnymi i moralnymi (drzewo znajomości dobra i zła).

Wierzę w zmartwychwstanie ciała

Tu, w tej perspektywie znajdujemy powód, dla którego Kościół nie kieruje uwagi na nieśmiertelność duszy, lecz w swoim Credo ogłasza „Wierzę w zmartwychwstanie ciała i życie wieczne” (Symbol Apostolski); „I oczekuję wskrzeszenia umarłych i życia wiecznego w przyszłym świecie” (Symbol Nicejsko-Konstantynopolitański). To dlatego Kościół katolicki ogłasza w 1950 roku ustami papieża Piusa XII Wniebowzięcie Matki Bożej wraz z ciałem; Ona jest bowiem prototypem wszystkich wierzących. Święty Justyn twierdził: „Kiedy spotkasz kogoś, kto twierdzi, że jest chrześcijaninem, zapytaj go: «wierzysz w zmartwychwstanie umarłych, czy w nieśmiertelność duszy?». Jeśli ci odpowie «w nieśmiertelność duszy», nie jest chrześcijaninem”.

Wydaje się, że zmartwychwstanie ciała jest najdziwniejszą rzeczą, w którą Kościół każe nam, wierzącym, wierzyć (wśród wierzących w Boga jedynie nikły procent wierzy w zmartwychwstanie ciała – tak wynika z badań socjologicznych). Kiedy wsłuchujemy się w poglądy wielu chrześcijan na temat życia po śmierci, czujemy się zakłopotani. Często bowiem mówią oni o reinkarnacji (termin nieznany jeszcze wiek temu, który pojawił się dopiero w związku ze zjawiskiem spirytyzmu). Są oni przekonani, że chodzi tu o wierzenia zaczerpnięte z religii Wschodu. Tymczasem w hinduizmie i w buddyzmie reinkarnacja oznacza potępienie: zbawienie dokonuje się poprzez wyjście z cyklu reinkarnacji.

Objawienie biblijne jest hymnem ku czci cielesności powołanej do tego by była odkupiona i by zmartwychwstała. Święty Paweł ogłasza zmartwychwstanie nie jako wymóg domniemanej nieśmiertelności duszy, lecz jako skutek miłości Boga do człowieka: ciało jest dla Pana, a Pan dla ciała (por. 1Kor 6,13). To stwierdzenie przyprawia nas o drżenie: sam Bóg kocha i uświęca nasze ciało.

Oczywiście, w czasach ostatecznych nasze ciała zostaną przemienione. Nie będzie już dłużej ani chorób ani śmierci: „Podobnie rzecz się ma ze zmartwychwstaniem. Zasiewa się zniszczalne – powstaje zaś niezniszczalne; sieje się niechwalebne – powstaje chwalebne; sieje się słabe – powstaje mocne; zasiewa się ciało zmysłowe – powstaje ciało duchowe. Jeżeli jest ciało ziemskie powstanie też ciało niebieskie” (1Kor 15,42-44). Będzie to jednak nasze ciało! Dokładnie tak samo, jak w opowiadaniach o ukazywaniu się Zmartwychwstałego. Podkreśla się w nich, że ciało Jezusa przed Zmartwychwstaniem i po Zmartwychwstaniu jest odmienne (np. przenika przez mury i zamknięte drzwi), i jednocześnie takie samo (można Go dotknąć, spożywa posiłki ze swymi uczniami).

Wiemy, że już w czasach Nowego Testamentu, u początków Kościoła, wiara w zmartwychwstanie ciała była kontestowana. Chrześcijanie z Koryntu z wielkim trudem akceptują tę prawdę (godzili się jedynie by zmartwychwstanie uznać za fakt duchowy, dokonujący się w chwili chrztu). To wydarzenie uniwersalne, tak niewiarygodne z ludzkiego punktu widzenia, leży w centrum chrześcijańskiej nadziei. Czyż ciała ludzkie rozrzucone po ziemi, podlegające rozkładowi – mogą rzeczywiście zmartwychwstać? Odpowiedź wiary chrześcijańskiej brzmi: tak. Bóg pobłogosławił ciało człowieka, pobłogosławił materię. Sam zechciał stać się człowiekiem. Słowo Boże stało się ciałem, które zamieszkało pośród nas. A zatem nasze człowieczeństwo, kruche i śmiertelne, zostało przemienione w wieczność. Tak oto pragnienie Hioba stało się dla chrześcijan przejawem wiary: „Potem me szczątki skórą odzieje, i ciałem swym Boga zobaczę” (Hi 19,26).

Mamy ogromną potrzebę, by z mocą głosić zmartwychwstania ciała w tej epoce, która nie tylko jest tłamszona przez terror śmierci, ale także w której ciało jest często traktowane instrumentalnie i zbrudzone przez skomercjalizowaną seksualność, zredukowaną do samej tylko przyjemności; w której życie jest pogardzane poprzez manipulacje genetyczne zarówno w pierwszej, jak i ostatniej fazie; w której nadal praktykowane są tortury i kara śmierci; w której ciała naszych braci i sióstr są rozrywane głodem, wojnami i obojętnością tych wszystkich, którzy nie chcą dzielić się swoimi dobrami.

za: Carlo Miglietta

<<< PoprzedniNastępny >>>