II Niedziela W. Postu (B)

strefywiaryhomilie, homilie-b, homilie-Wielki Post (B)

[Mk 9,2-8]

Przemienienie to chwila, w której Chrystus – w sposób wyjątkowy – okazał, jak bardzo jest inny. Pamiętajmy, że wydarzenie miało miejsce po wyznaniu Piotra i po pierwszej zapowiedzi męki. Apostołowie, którzy dopiero co odkryli tożsamość Mistrza rozpoznając w Nim obiecanego Mesjasza, nie godzą się na wskazany przez Niego model życia. Styl proponowany przez Jezusa nie mieści się w obszarze ich oczekiwań. Spodziewali się triumfu i chwały, tymczasem nad ich przyszłością pojawił się wyraźny cień krzyża. Z pewnością była to dla nich chwila trudna. Aby przezwyciężyć moment zawahania, a może nawet załamania, Mistrz postanowił uchylić nieco rąbka swojej tajemnicy i pozwolił, aby na nowo w ich sercach zagościł promyk nadziei.

Wbrew potocznym odczuciom punktem kulminacyjnym ewangelicznej sceny nie jest świetlista postać Jezusa, ale głos, który się wówczas rozległ: „To jest mój Syn umiłowany, Jego słuchajcie” (Mk 9,7). Wiemy już, że w języku Biblii termin ‘słuchać’ znaczy ‘usłyszeć’, ‘przyjąć’ i ‘wprowadzić w życie’: mamy zatem do czynienia z poleceniem niezwykle ważnym! Nie jest zapewne dziełem przypadku, że to odwieczne życzenie Ojca – i polecenie zarazem – znajdzie swoje echo także w słowach Matki Syna Bożego wypowiedzianych w Kanie Galilejskiej: „Zróbcie wszystko, cokolwiek wam powie” (J 2,5).

Konsekwencje tego polecenia są istotne w naszym chrześcijańskim życiu: prawdziwi uczniowie Chrystusa to nie luzie ‘wizji’, lecz osoby o… wyczulonym ‘słuchu’! Na głos Boga oczywiście! Słuchają, nie po to by jedynie wiedzieć, lecz by być posłusznymi Bożemu wezwaniu, by zdawać sobie sprawę z zadań, jakie Bóg stawia przed nimi. Tak często zwracamy się do Boga z wezwaniem ‘wysłuchaj nas’… Wygląda na to, że powinno być dokładnie na odwrót?!

Propozycja Piotra, by postawić trzy namioty, zapewne szczera i prostoduszna, wyraża podwójne nieporozumienie. Zdarzenie, w którym uczestniczy, próbuje traktować jako metę wędrówki, gdy tymczasem w zamyśle Jezusa jest to wyraźny sygnał do… wymarszu! Wszelka zatem próba ‘naginania’ sugestii Jezusa do naszych oczekiwań, wymagań, wygód, planów i prognoz, wydaje się być po prostu błędem.

W relacjach z Jezusem nie próbujmy tworzyć ‘niebiańskiego zaścianka’, w którym nic i nikt już nam nie będzie przeszkadzał. Naszym miejscem – miejscem wzrastania w świętości – jest życie codzienne z całym jego bagażem banalności, trudu, wysiłku, ciężaru, zmagań… Z naszych chwilowych ‘gór przemienienia’ musimy schodzić; to ‘tam w dole’ czekają na nas ludzie, nasi bracia i siostry, ciekawi tego, kim staliśmy się po doświadczeniach przemiany ‘tam w górze’.

Przemienienie, jak każda z Chrystusowych tajemnic, ma niejako dwie strony medalu: jasną i ciemną, krzyż i chwałę, uniżenie i wywyższenie, słabość i moc, przegraną i zwycięstwo. Wysiłek Jezusa zmierzał ku temu, by Apostołowie zdolni byli zaakceptować ten trudny, ale konieczny i nieodwołalny moment i zgodzili się na to, że droga do chwały wiedzie przez krzyż.

Nie jesteśmy lepsi od Apostołów. Nam także, czasami z wielkim trudem, przychodzi przyjmować niektóre Jezusowe rozwiązania. Owszem, zgadzamy się na ostatni, docelowy etap (radość, szczęście, zadowolenie), ale nie chcemy podjąć drogi, którą należy pokonać, by tam dotrzeć… Zawsze mamy lepsze rozwiązania, niż Bóg. Doświadczenie życiowe uczy jednak, że nie da się wybrać tylko jednej strony medalu.

W codziennym życiu bywa tak, że wielu z nas (każdy?) przywdziewa maski anonimowości, okrywa szczelnie swoje prawdziwe oblicze i usiłuje być wśród innych człowiekiem, któremu nikt nie może nic zarzucić. Bardzo nam zależy na tym, by ludzie nas takimi widzieli. W większości przypadków wychodzi to nam, albo przynajmniej tak nam się wydaje. Wewnątrz jednak pozostaje większy lub mniejszy nieporządek, rany, skazy i winy wynikające z niewłaściwego wyboru wartości, z faktu, że tam, gdzie powinniśmy powiedzieć ‘tak’, mówimy ‘nie, i odwrotnie. W takim stanie rzeczy jedynym ratunkiem dla nas jest spotkanie z Chrystusem, który zdolny jest ten stan odmienić i doprowadzić do tego, by ten nasz ‘niewinny i porządny’ zewnętrzny obraz odpowiadał naszemu wnętrzu.

Ci, co żyją nadzieją, widzą dalej; ci, co żyją miłością, widzą głębiej; ci, co żyją wiarą, widzą wszystko w innym świetle.

Amen.

Ryszard Wróbel OFMConv

<<< PoprzedniNastępny >>>