XXVII Niedziela Zwykła (B)

strefywiaryhomilie, homilie-b

Mk 10,1-12

Pytanie postawione Jezusowi przez faryzeuszy odzwierciedla spory i różnice dotyczące interpretacji prawa w kwestii możliwości oddalenia żony. Zostaje ono postawione nie po to jednak, aby poznać właściwą wykładnię, lecz w celu uzyskania motywu do oskarżenia Nauczyciela z Nazaretu.
Podobnie jak w wielu podobnych sytuacjach Jezus nie daje się wciągnąć w niepotrzebne dyskusje i wykazuje, że stanowisko Jego oponentów przeczy ich własnym poglądom. Aby im ułatwić poprawną refleksję nad własnym błędem odsyła ich do początku stworzenia, czyli do woli Stwórcy.
W swojej odpowiedzi Jezus wykracza daleko poza formalny legalizm: zdecydowanie odrzuca koncepcję małżeństwa jako kontraktu, w którym istotą rzeczy są obowiązki, własność, przepisy prawa, takie czy inne racje, i przenosi akcent na godność osoby ludzkiej, na powagę miłości. Przede wszystkim zwraca uwagę na wartość wspólnoty pomiędzy dwojgiem ludzi, która tworzona jest na wzór przymierza, jakie Bóg zawarł ze swoim ludem. Mimo naszych słabości, zachęca nas do wysiłku. W żaden sposób nie zmniejsza wymagań, wprost przeciwnie – Jego stanowisko jest bardziej wymagające, niż to prezentowane przez legalistycznie nastawionych faryzeuszy, w którym zawsze można było znaleźć jakiś powód do oddalenia żony.
Jezus kładzie nacisk na kwestię sumienia… Jest świadom, że istnieją osoby, które wypełniają przepisy – a sprawa nie dotyczy jedynie kwestii małżeństwa! – nawet w najdrobniejszych szczegółach, a jednocześnie zdradzają wartości, które te przepisy wyrażają. Dla takich osób wymogi prawa są jedynie przykrywką egoizmu; sumienia natomiast – gdy funkcjonuje poprawnie – nie da się oszukać. Ludzie przesiąknięci legalizmem troszczą się jedynie o to, by ‘być w porządku’, by nikt nie mógł im niczego zarzucić. Ewangeliczne zaangażowanie natomiast odsyła do Bożego planu, z którym należy konfrontować postępowanie. To w Bogu mamy szukać właściwego światła i siły do pokonywania przeżywanych trudności, bez względu na to, jaki one mają charakter. W tym względzie stanowisko Jezusa jest… nieprzejednane!
Jezus proponuje miłość twórczą, wierność, która wykracza poza ramy obowiązku, przyzwyczajenia, rutyny. Proponuje nadzieję, która tworzy przyszłość, która nie rezygnuje z autentycznych wartości i nie zadowala się jedynie pustymi gestami i słowami. Można by zaryzykować prowokacyjne stwierdzenie: Jezus żąda nie tyle kontynuacji związku, ile ciągłego… zaczynania na nowo: oczywiście – tylko i wyłącznie… z tą samą osobą! Doświadczenie życiowe pokazuje, że więzy ludzkie słabną, początkowe motywacje nie wytrzymują próby czasu, przyzwyczajenia robią swoje, na jaw wychodzą słabości drugiej strony (nigdy nasze!!!), piętrzą się trudności, do głosu dochodzi zmęczenie… Bóg także napotykał na spore trudności w swojej relacji do człowieka. I właśnie wówczas, gdy nie mógł już dłużej, zdecydował się na kolejny zaskakujący krok: powrócił, aby odszukać to, co zginęło. Kiedy między Nim a człowiekiem było coraz mniej spraw wspólnych…, postanowił wśród nas zamieszkać.

Nie istnieje małżeństwo doskonałe, bo nie istnieją ludzie doskonali i żaden człowiek nie jest w stanie spełnić wszystkich oczekiwań drugiego. Miłości zatem trzeba się uczyć i jeszcze raz uczyć: ten proces nie ma końca. Życie to spektakl, którego nie dało się wcześniej przećwiczyć, cokolwiek jednak się w tym życiu wydarzy, Pan jest wystarczająco wielki i mocny, aby nas przez to przeprowadzić. Amen.

Ryszard Wróbel OFMConv

<<< PoprzedniNastępny >>>