[J 14,15-21]
Aby zrozumieć wyrażenia, którymi posługuje się Jezus, należy unikać niepoprawnego pojmowania określenia „przykazanie”. Nie chodzi bowiem o normy, prawa, przepisy, zakazy. Musimy przekroczyć wizję legalistyczną i sądowniczą, i zacząć patrzeć na nie jako na „pouczenia”, „rady”. Ewangelia nie jest listą wymagań, lecz orędziem; nie jest kodeksem, jest Dobrą Nowiną. To ona właśnie ma być przyjęta i ma być zachowana, czyli ma się stać bodźcem inspirującym nasze życie. A wszystko to nie w klimacie lęku, lecz wolności i miłości. Problem nie polega więc na tym, by czuć się w porządku, gdyż nasze postępowanie wydaje się być zgodne z ustalonym zwyczajem czy regulaminem…, lecz na zaakceptowaniu Bożego punktu widzenia w każdej życiowej sytuacji!
Chrześcijanin to nie człowiek mający za zadanie dźwiganie jarzma „poprawności” lecz ktoś, kto został zaproszony do miłosnej relacji, do dzielenia życia z osobą ukochaną; to ktoś, kto wreszcie zrozumiał, że jest kochany!
W Nowym Testamencie miłość Boga określana jest terminem „agape”… Chodzi zatem o miłość, która się ofiarowuje. A to znaczy, że bezużytecznym jest szukanie motywu miłości Boga. My sami, w żaden sposób nie możemy sobie na taką miłość zasłużyć. Bóg kocha grzesznika nie z powodu jego grzechu, lecz… mimo jego grzechu! Miłość Boga nie jest zależna od naszych ludzkich dokonań, od naszych nawet najszczerszych wysiłków. Byłoby niezmiernie trudnym i bolesnym odkrycie, że Bóg nas kocha tylko dlatego, że jesteśmy dobrzy! Miłość Boga jest zatem… interesowna! Bóg jest zainteresowany każdym z nas, bez wyjątku: każdy z nas jest dla niego kimś niepowtarzalnym i jedynym. Dlatego nie zniechęca się naszymi grzechami, słabościami, odejściami, bo kto kocha rzeczywiście, zawsze czyni krok jako pierwszy, by zniwelować dzielący dystans, by na nowo nawiązać przerwane relacje.
„Jeżeli Mnie miłujecie, będziecie zachowywać Moje przykazania”. Jeżeli Mnie miłujecie… Jezus nie mówi: jeżeli będziecie grzeczni, poprawni, ułożeni, bez zarzutu…, lecz – jeśli zrozumiecie, okażecie się inteligentni – będziecie posłuszni, przejmiecie mój punkt widzenia…
Bodźcem, motywacją, stylem naszego postępowania nie może być nic innego, jak tylko miłość. Jeśli będzie nim cokolwiek innego – to chociaż nie będzie temu można niczego zarzucić z formalnego, prawnego punktu widzenia – nie będzie to postępowanie… chrześcijańskie!
Zauważmy, że w swoim pożegnalnym orędziu Jezus nie pozostawia nam doktryny, podręcznika dobrego zachowania czy kodeksu dobrych manier… On pozostawia nam swoje jedyne pragnienie: abyśmy się… miłowali! Jeśli nauczyliśmy się miłować, nauczyliśmy się rzeczy najistotniejszej. Jeśli zrozumieliśmy miłość, zrozumieliśmy wszystko, co należy zrozumieć… Jeśli naprawdę Mnie kochacie – zdaje się mówić Jezus – mogę wam zaufać, mogę spokojnie odejść, ponieważ będziecie czynić rzeczy dobre i Bogu przyjemne. Kościół jest Kościołem Chrystusa nie wtedy, gdy jest miejscem tylko i wyłącznie posłuszeństwa, dyscypliny, doskonałej organizacji, poprawności, kultury… Jest takim, gdy jest miejscem wzajemnej miłości.
Nie ulega zatem wątpliwości, że miłość Jezusa domaga się naszej odpowiedzi na nią. Przyzwyczailiśmy się do tego typu stwierdzeń i może dlatego umyka naszej uwadze pełne ich znaczenie. Jan ewangelista wyraźnie stwierdza, że skoro Bóg nas ukochał, także my „winniśmy się wzajemnie miłować” (1J 4,11). Nasza odpowiedź Bogu musi zostać przeniesiona na bliźniego, dopiero wówczas fakt ten stanie się dowodem naszej miłości ku Bogu.
Możemy żyć w iluzji, iż kochamy Pana Boga, możemy pozostawać na płaszczyźnie abstrakcji, uczuciowości, jedynie słów… nie posiadamy bowiem narzędzia, które może tę naszą miłość do Boga zmierzyć. Jedyną możliwością w tym względzie pozostaje miłość bliźniego! „Jeśliby kto mówił: Miłuję Boga, a brata swego nienawidził, jest kłamcą” (1J 4,20).
Przykazanie Boga jest takie, „abyśmy wierzyli w imię Jego Syna, Jezusa Chrystusa, i miłowali się wzajemnie tak, jak nam nakazał”. Zachowujemy Jego przykazania wówczas, gdy „czynimy to, co się Jemu podoba”. Zatem – idąc dalej za myślą św. Jana – „Nie miłujmy słowem i językiem, ale czynem i prawdą” (1J 3,18). Amen.
Ryszard Wróbel OFMConv