IV Niedziela
W. Postu (A)

strefywiaryhomilie, homilie-a, homilie-Wielki Post (A)

[J 9,1-41]

Jezus wielokrotnie ukazuje siebie jako życie i światło. Niestety, większość z ludzi – tak przynajmniej się wydaje – odrzuca tę propozycję. Przypomina nam o tym fakcie dzisiejsza liturgia. Oto zaczerpnięte z nich cztery myśli, które powinny pomóc z głębszym zrozumieniu opisanego zdarzenia: „Ja jestem światłością świata”; „Człowiek patrzy na to, co widoczne dla oczu, Pan natomiast parzy w serce”; „Teraz jesteście światłością w Panu: postępujcie jak dzieci światłości”; „Zbudź się, o śpiący, i powstań z martwych, a zajaśnieje ci Chrystus”.
Te, i im podobne wyrażenia, wskazują z całą mocą na zasadniczą różnicę w spojrzeniu Boga i człowieka. Opierając się jedynie na naszych ludzkich spojrzeniach – a przecież nikt z nas nie jest ich absolutnym znawcą – opieramy się przede wszystkim na czysto zewnętrznych wrażeniach i w konsekwencji popełniamy błąd, który stawia nas poza… obszarem Ewangelii. W takiej sytuacji – chcąc czy nie – dopuszczamy do głosu pozory, siłę przebicia, przynależność do takiej a nie innej grupy, odmienność zapatrywań, sprzeczność poglądów itp. Poza za zasięgiem pozostaje jedynie… głos serca.

Centrum wydarzeń opisanych w dzisiejszej Ewangelii stanowi stwierdzenie Jezusa: Ja jestem światłością świata”. Warto dodać w tym miejscu, że rozdział 9. z Ewangelii św. Jana stanowił od początków chrześcijaństwa medytację włączoną w liturgię chrzcielną. Ma to na względzie zapewne św. Paweł, gdy przypomina nam o konieczności ‘przejścia’ z ciemności do światła, jakie się w tym sakramencie dokonuje. Kładzie też nacisk na konieczność przynoszenia owoców, które mają być konsekwencją tego faktu, zaznaczając przy tym, że nie wystarczy być ‘synami światłości’, trzeba jeszcze postępować tak jak oni.
Powróćmy do Ewangelii. Zdawać by się mogło, że problemem Jezusa jest niewidomy od urodzenia. Tymczasem nie! Z nim poradził sobie bardzo szybko przy pomocy odrobiny śliny, błota i wody. Ślepcowi, nawet w tak ciężkim stanie, wystarczył cud!
Innym, obserwującym to zdarzenie, niestety nie! Paradoks: dopóki utrzymują, że widzą, nie może im przywrócić prawdziwego wzroku, nie może ich uzdrowić.
To dziwne, zaskakujące, ale i nieuchronne: wobec dowodów Bożej mocy ludzie reagują w bardzo różny sposób. Uzdrowiony odchodzi pełen wiary, faryzeusze – poprzez swoje uparte i zawzięte odrzucenie prawdy, oddalają się od niej jeszcze bardziej.
Ta sytuacja nie jest i nam obca. Dotyka nas, gdy nasze wspaniałe teorie zderzają się z konkretem, wobec którego należy zająć właściwe stanowisko. Jest to tym trudniejsze, gdy wnioski podsuwane nam przez Bożą Mądrość nie idą w parze z naszymi przewidywaniami czy oczekiwaniami.
Jezus uwalnia, leczy, przywraca nadzieję, daje życie; obserwatorzy dyskutują, interpretują, badają, sprawdzają, przeprowadzają dochodzenie, kontestują. Oczywiście mają ku temu pretekst: uzdrowienie dokonało się w szabat, a zatem został przekroczony przepis. Jezus, dla ratowania człowieka, posłuchał głosu serca; przeciwnicy zarzucają Mu lekceważenie i łamanie prawa.
Dla uzdrowionego – który tak naprawdę dopiero teraz stał się dostrzegalnym problemem dla innych – liczy się tylko dobroć Tego, który przywrócił mu siły witalne. Nie potrafi odnaleźć się w zawiłościach przepisów prawnych. Dla niego liczy się oczywistość faktu: „byłem niewidomy, a teraz widzę”. Jego prostota stanowi.. pouczenie dla pozostałych! Tego nie mogą znieść: oni bowiem są od pouczania, jedynie oni znają prawo, tylko oni są w stanie wyjaśnić wszystko, biada zatem każdemu, kto nie mieści się w granicach ich przewidywań.
W tej sytuacji, ktokolwiek by się ośmielił otwierać im oczy – choćby to był sam Mesjasz! – staje się dla nich bardzo niebezpieczny i musi być odrzucony. Zauważmy ich przewrotność: kto nie podziela… ich opinii, ten musi być wrogiem… Boga i Jego praw!

Wystarczy teraz pomyśleć o naszych codziennych sytuacjach, z życia wziętych.
Kto nie podziela opinii będących w obiegu, kto nie uznaje gotowych wniosków wygłaszanych przez samozwańcze autorytety, kto nie ulega sugestiom poczytnych i jedynie słusznie komentujących rzeczywistość dzienników, kto nie uznaje za swoje treści firmowane przez poprawnych polityków… a opiera się w swoim myśleniu i działaniu na wierności Ewangelii, jest… zacofany, konserwatywny, nietolerancyjny, zaściankowy (by posłużyć się tymi najbardziej łagodnymi).
Komu zatem ufasz?

Przypomnę ostatni fragment z dzisiejszej Ewangelii:
Jezus usłyszał, że wyrzucili go precz, i spotkawszy go rzekł do niego: „Czy ty wierzysz w Syna Człowieczego?”. On odpowiedział: „A któż to jest, Panie, abym w Niego uwierzył?”. Rzekł do niego Jezus: „Jest Nim Ten, którego widzisz i który mówi do ciebie”. On zaś odpowiedział: „Wierzę, Panie!” i oddał Mu pokłon.
Jezus przywrócił mu wzrok, a odzyskany wzrok pozwolił mu zobaczyć Jezusa i oddać Mu pokłon: i to się tak naprawdę liczy! A co z twoim wzrokiem?

<<< PoprzedniNastępny >>>