Bożej Rodzicielki (C)

strefywiaryhomilie, homilie-c

Dzisiejsza liturgia nie mówi o liczbach, cyfrach, rachunkach, lecz o obliczach i imionach. To wspaniała okazja, aby odświeżyć także oblicze Boga. Jak pokazuje nasze codzienne doświadczenie, obraz Boga, z którym łączymy naszą wiarę i naszą pobożność, pokrywa się kurzem przyzwyczajenia, a ten odbiera mu świeżość, piękno, fascynację treści w nim zawartych.

Tak często zmieniamy sprzęt, meble, przedmiotu codziennego użytku, a nie odczuwamy potrzeby, aby zmienić ten obraz, nawet jeśli jest on pozbawiony życia, zgaszony, spłycony. Grozi nam wówczas, że to oblicze, zapomniane lub pomylone, nabierze kształtów surowego sędziego, chłodnego prawnika, zawziętego strażnika, wyrafinowanego „wyrównywacza” rachunków. Tymczasem proponowane jest nam dzisiaj wspaniałe wezwanie: „Niech Pan rozpromieni oblicze swe nad tobą, niech cię obdarzy swą łaską”… „Niech [Pan] nam ukaże pogodne oblicze”… A zatem mamy do czynienia z Obliczem, które jest nam przychylne, okazuje nam dobroć, opiekę, przychylność. Bóg komunikuje nam pokój, łaskę, ciepło.

Także obraz Maryi, Matki Boga, który jawi nam się dzisiaj pod znakiem uśmiechu. Ona trzyma na ręku „owoc swojego łona”, a zatem nie może być Matką jedynie zapłakaną, ubolewającą, zrozpaczoną. Ona uśmiecha się i do Syna i do nas.

Odkryć imię i oblicze Boga znaczy tyle, co odkryć nasze własne oblicze i nasze własne imię. Każdy z nas, czy chce czy nie, jest odpowiedzialny za oblicze jakie nosi. To cudowna sprawa, że zostaje nam podarowana możliwość posiadania własnego oblicza. Ono jest naznaczone twoją odpowiedzialnością, ty jesteś jego twórcą, nie możesz zatem udawać i narzekać, że ‘w tym względzie nic się już nie da zrobić’. To nie jest kwestia makijażu czy operacji plastycznej… to kwestia twojego wnętrza!

Zbyt wiele naszych twarzy jest nieprawdziwych, niepoprawnych, a to dlatego, że jest budowanych od… zewnątrz. To prawdziwe musi być tworzone od wewnątrz.

Spotkania, które liczą się w życiu, to spotkania między obliczami. Życie pokazuje, że do niektórych osób, mimo iż są blisko, w ogóle nie możesz się zbliżyć; nie ukazują ci swojego prawdziwego oblicza, a wówczas szansa na jakiekolwiek porozumienie jest znikoma. Bez prawdziwego oblicza unika się innych… Wówczas pojawiają się obojętność, zazdrość, chciwość, nienawiść…

Dzisiejsza uroczystość jest konkretnym zaproszeniem do zerwania tego typu nastawienia, to konieczność uwolnienia się od wszelkiego instynktu naznaczonego tego typu cechami. Spróbujmy zatem życzyć sobie ‘dobrego roku’ od Boga. Bo to On najszybciej ze wszystkich składa nam życzenia, ofiarując nam Nowy Rok. To Jego prezent dla nas, a nie dar kalendarza. To życzenie od Boga nazywa się błogosławieństwem. A błogosławieństwo to coś więcej, niż tylko nieokreślone westchnienie i chwilowe, nawet najpiękniejsze, wzruszenie.

A zatem… powtórzmy za św. Augustynem: Boże, daj mi siłę, abym mógł zrobić wszystko, czego ode mnie żądasz. A potem żądaj ode mnie, czego tylko zechcesz!

Ryszard Wróbel OFMConv

<<< PoprzedniNastępny >>>