Po przyzwaniu Ojca niebieskiego, Syna-Odkupiciela, teraz… przyzywamy Ducha Świętego. Prosimy Go, by „zmiłował się nad nami”.
Koniecznie trzeba tu przypomnieć chwilę Zwiastowania: „Jakże to się stanie, skoro nie znam męża?” – zapytała Maryja. Anioł odpowiedział: „Duch Święty zstąpi na Ciebie..” (por. Łk 1,26-38). Plan Boży ukazuje się jako coś niesłychanego, a nawet jako coś nie do zrealizowania, ponieważ spotyka się z naszą radykalną niemocą, niezdolnością do przyjęcia go i realizowania. Duch Święty spotyka się z nami dokładnie tam, gdzie czujemy swą nieadekwatność, niezdolność. Tu nie ma miejsca na usprawiedliwienia: Duch Święty zstąpi… od Niego zależy wszystko. Ty możesz powiedzieć jak Maryja: „Oto ja”, ale nie dlatego, że jesteś gotów uczynić coś możliwego, ale ponieważ pod osłoną Ducha Świętego chętnie spróbujesz tego, co niemożliwe.
Nasza myśl biegnie też do Nikodema (por. J 3). Sędziwy mędrzec myśli w kategoriach ludzkiego wysiłku: Jakże może człowiek…? Jakże może się to stać…? Jest przekonany, że powodzenie planu będzie osiągnięciem człowieka. W przestrzeganiu Prawa dostrzega on wyłącznie własny wysiłek w drodze do Boga. Tymczasem Jezus poucza go: „Wiatr wieje tam, gdzie chce, i szum jego słyszysz, lecz nie wiesz skąd przychodzi i dokąd podąża. Tak jest z każdym, który narodził się z Ducha”. Twoja ludzka wiedza nigdy nie zdoła ustalić, określić ani pojąć drogi Ducha.
Ja wybieram Boga, ale Bóg nie musi godzić się z moimi wyborami. Może mi odpowiedzieć inaczej, niż tego oczekuję. Zawsze może objawić się w chwili, której nie mogę zaplanować. Panem sytuacji jest Duch, a nam pozostaje „dać się prowadzić”. Jeśli poddajemy się Jego działaniu, On jest w stanie przezwyciężyć najbardziej zacięty opór. Choć wiele spraw jest niejasnych, musimy pozwolić, by nas Duch Święty ogarniał, unosił i prowadził. Wołając Duchu Święty, Boże, zmiłuj się nad nami, pozwalam na Jego wtargnięcie w moje życie, nie zważanie na wiek, na przemianę wszystkiego. Niech wysadza w powietrze ustalony porządek, niech zburzy moje schematy. Pewien mnich powiedział, że modlić się oznacza „odwiązywać się”, „uwalniać”. Wszyscy potrzebujemy przyzywać Ducha, by dać się „odwiązać”. Ta litania służy właśnie temu.
Naszym grzechem jest sztywność. Nasza głowa skierowana jest stale w jedną stronę: racjonalności i wyrachowania. Więzi nas maska surowości. Naszymi dłońmi nie potrafimy uczynić gestu wyrażającego dar. Nasze stopy idą we wszystkich kierunkach, poza miłością, przyjaźnią i pokojem.
Duchu Święty, ulituj się nad naszą przemądrzałością, zmiłuj się nad naszą biernością, ociężałością, obojętnością, potrząśnij nami, rozpal nas. Zmiłuj się nad naszym sprytem. Spraw, byśmy porzucili wszystkie ziemskie oparcia i mogli znaleźć jedyne oparcie w górze. Zmiłuj się nad nami i poprowadź nas.