Źródłem tych wezwań jest trudne doświadczenie naszej słabości, kruchości, naszej nędzy fizycznej i moralnej. Uzdrowienie chorych, to nasze wołanie o pomoc, w którym nieświadomie odkrywamy, że choroba, choć bywa ciężka i przerażająca, nie jest czymś absurdalnym, ale może mieć sens i zapowiadać pozytywne wyjście oraz naszą przemianę. Maryja zapewnia, że zawsze stoi u boku Syna pochylającego się nad naszymi biedami, gładzącego nasze zniszczone cierpieniem twarze, wrażliwego na nasze wołanie. Zapewnia nas, że choć nie następuje cudowne uzdrowienie, to jednak zawsze możemy doświadczyć wielkiego cudu: pewności, że jesteśmy kochani.
Maryja jest także „miejscem schronienia”, ucieczką grzeszników, które w dzisiejszych czasach jest trochę niemodne. To schronienie jest dzisiaj odwiedzane niechętnie, ponieważ zbyt wielu uważa, że go nie potrzebują. Maryja jednak wskazuje nam drogę i zapewnia, że uzyskamy przebaczenie, gdy przyznamy się do własnej grzeszności, okazując jakiś znak skruchy. Ona jako Matka pomaga nam odkryć prawdziwe oblicze Boga, Ojca zatroskanego w oczekiwaniu na powrót syna żyjącego rozpustnie, który gotowy jest mu przebaczyć i przywrócić znaki utraconej godności. To miejsce nawrócenia, w którym uczymy się bić we własne piersi, by potem wyjść z podniesiona głową, z twarzą noszącą ślad, że doświadczyliśmy miłosierdzia.
Maryja jest „Świątynią Ducha Pocieszyciela”, dzięki któremu może być Pocieszycielką strapionych… tą, która sama niesie pocieszenie będące wyrazem nadziei, będące antidotum na rozpacz, przygnębienie i zagubienie. Jest Wspomożeniem wiernych, którego miejscem są pokorne wydarzenia życia codziennego, w skromnych ramach cierpień, lęków, dramatów, „milczącego krzyku”, ofiar, trosk, które składają się na egzystencję anonimowego mnóstwa ludzi. To wezwanie świadczące o wypowiedzeniu wojny naszemu egoizmowi, pysze, hipokryzji, chciwości, złośliwości, skąpstwu, to znaczy tym wszystkim siłom zła, które gościmy w naszych wnętrzach.
Możemy Ją wzywać pod tym tytułem, jeśli zdecydowaliśmy się deklarować pokój i przebaczenie. Ona wyciąga matczyną dłoń, by uwalniać, podnosić, i ratować. Ale musimy być chrześcijanami konsekwentnymi, odpowiedzialnymi, godnymi zaufania, zaprzyjaźnionymi z Ewangelią, byśmy nie byli nimi tylko z nazwy.
Maryjo, módl się za nami,
którzy nie jesteśmy chrześcijanami, ale pragniemy nimi być.
Przynajmniej trochę!
Za: A. Pronzato, Módl się za nami! Litania loretańska – rozważania,
Wydawnictwo Salwator, Kraków 2005