Biblia: jest historia i historia

zonedifedeczytanie, O Biblii

Dla chrześcijan Pismo Święte jest Słowem samego Boga i objawieniem Bożych planów względem człowieka. Ta wielka fascynacja Biblią rodzi się z faktu, że Bóg wyraził się w niej za pomocą słów, idei i doświadczeń człowieka. Ponieważ słowa ludzkie i sposób ich interpretacji – a także instrumenty do poznania starożytności – zmieniają się z czasem i udoskonalają, nigdy nie kończy się interpretacja Pisma Świętego. 

 

Wczoraj Krzysztof spotkał Barbarę. Jakaż to radość zobaczyć ją ponownie! Gdy ona jest blisko, wszystko wokół się uśmiecha… Między Krzysztofem a Barbarą rodzi się nowe uczucie, piękne, wspaniale. To coś więcej niż zwykła przyjaźń. Rozumieją się bez słów. Razem czują się dobrze. Nie mieszkają w tej samej dzielnicy ani nie chodzą do tej samej szkoły. Dlatego każde ich spotkanie, nieraz po kilku długich dniach, przeradza się w radosne święto. Jeśli spytacie Krzysztofa, co robił wczoraj, odpowie wam natychmiast: „Widziałem Basię”.  I to wystarczy. Spacer z dziewczyną czy chwila rozmowy z nią stanowi dla niego fakt jedyny,  w którym zawiera się cały jego dzień
Nie ma sensu przekonywać go, że dzień ma 1440 minut i że z pewnością musiał robić wiele innych rzeczy poza rozmową czy spacerem z Barbarą. Dla Krzysztofa tamte sprawy nie mają żadnego znaczenia. Nie chce o nich pamiętać… Dla niego liczy się tylko Barbara. Jego stwierdzenie („Widziałem Basię”) tak niedokładne, tak źle udokumentowane, tak mało odpowiadające „kronice codziennej” jest mimo wszystko prawdziwe. Odpowiada bowiem jego doświadczeniu, nawet jeśli nie jest dokładnym, obiektywnym, szczegółowym sprawozdaniem kronikarskim tamtej chwili.

Czymże jest zatem prawdziwa historia? I jaki związek ma spotkanie Krzysztofa z Basią z odkrywaniem tajemnicy Pisma świętego, o którym mowa we wstępie do tego artykułu?
Przeglądając tytuły biblijnej kolekcji (wiecie już zapewne, że Pismo święte składa się z 73 ksiąg, a więc może być nazwane kolekcją…), odnajdziecie z pewnością dział poświęcony tzw. księgom historycznym (m.in. Jozuego, Sędziów, Samuela, Królewskim). Nie są one podręcznikami historii, nie rejestrują krok po kroku faktów i wydarzeń z czasów Jozuego, z walk z Filistynami, z wypraw Dawida. Autora biblijnego nie obchodzi strona kronikarska, nie postępuje w swoich poszukiwaniach jak zawodowy historyk, a przecież poszukuje prawdy. Posługuje się w swej pracy pewną techniką narracyjną zwaną przez biblistów gatunkiem literackim.

Gatunek literacki użyty do opisania tych historii to opowiadanie historyczne. Jest ono historyczne, ponieważ bierze swój początek z sytuacji konkretnej, z faktów rzeczywiście mających miejsce, niezmyślonych, nawet jeśli ich dokładna rekonstrukcja jest niekiedy bardzo trudna. Jest opowiadaniem, ponieważ autor opowiada, co się wydarzyło, interpretując owe fakty, doszukując się w nich sensu, który pozwoli mu spojrzeć z Bożej perspektywy na teraźniejszość. Starożytni Izraelici podejmowali ciągłe próby odczytania własnej przeszłości. Nie tyle uzgadniali historyczne fakty, co odczytywali wewnętrzny sens przeżywanych wydarzeń i oceniali je w świetle Bożego objawienia. A wszystko po to, by lepiej zrozumieć Boży plan zbawienia.

Powszechnie rozumiemy historię jako dokładną opowieść o tym, co się zdarzyło: aby to przedstawić, uciekamy się do dokumentów, do danych rzeczowych i sprawdzalnych. Konieczna jest przy tym jakaś zasada, inaczej bowiem ryzykujemy chaos w naszych poczynaniach. To kryterium obiektywności nie powinno jednak być rozumiane jako „matematyczna dokładność”, tzn. nie można przyjmować za obiektywne jedynie tego, co można zmierzyć, czego można dotknąć… Ileż prawd musi torować sobie drogę poprzez rzeczywistość niedającą się zamknąć w „szkiełku mędrca”? Chociażby poezja, sztuka, natchnienia ducha… Jakże często nasze myśli czy intencje różnią się od świata, który nas otacza? To rzeczywistość „niedotykalna”, a przecież nie mniej prawdziwa. Nie można jej zmierzyć, ale przez to wcale nie jest gorsza od udokumentowanych faktów.
Czyż nie jest prawdą, że kolor czarny jest znakiem żałoby? Dla nas jest to oczywiste… a przecież w Chinach mówią, że jest nim kolor biały! Na stole stoi lampka wypełniona winem do połowy; a przecież ktoś inny mógłby powiedzieć, że jest ona do połowy pusta. Poeta mówi o „drzwiach źle domkniętych”, a one są po prostu „na pół otwarte”…

Ani z mowy potocznej, ani z naukowych wywodów nie da się całkowicie wymazać elementu ludzkiego. Nawet kierując się wielką uczciwością, spoglądamy na ludzi i sprawy tylko naszymi oczami i na podstawie naszych konkretnych doświadczeń. Najlepszym tego przykładem są dzienniki: komentując ten sam fakt, potrafią go przedstawić w takich wariantach, że trudno dociec, kto ma rację. Nawet wielcy historycy, autorzy wspaniałych i wiekopomnych opracowań nie zawsze są zgodni w rekonstrukcji tego samego wydarzenia. A wszystko to dlatego, że opowiadając, z konieczności dokonuje się interpretacji: czyni tak kronikarz, historyk, a także każdy przeciętny człowiek. Jest to jedno z podstawowych praw komunikowania się: nie istnieje historia neutralna, zdolna opowiedzieć fakty w sposób jałowy, bez żadnego zaangażowania podmiotowego ze strony tego, który opowiada.
Krótko mówiąc: kronika, która zamierzałaby ofiarować nam suche fakty i dokumenty, która chciałaby zagwarantować naukowość w rekonstrukcji przeszłości – nie zawsze jest najlepszą pomocą w dostarczaniu nam wiedzy dotyczącej nawet czysto zewnętrznych faktów. Są to narzędzia bardzo pożyteczne, ale nie powinniśmy ich jednak przeceniać. Z chwilą kiedy pojawi się pytanie „dlaczego?”, często pozostaniemy bezradni.

Biblia pokonuje tę właśnie trudność swoim spojrzeniem wiary. Zatem – uwaga!, by nie upraszczać sprawy, nazywając historyjkami (i wyrzucając wraz z nimi ich zawartość) „nieprawdopodobne”, opowiedziane nam przez Pismo święte fakty tylko dlatego, że nie odpowiadają naszym gustom czy modelom naukowym. Jeśli chcemy wejść w prawdziwy dialog z Bogiem, który „przemawia” do nas w Biblii, nie powinniśmy nigdy zapominać o koniecznej, wstępnej pracy „oczyszczenia” tekstu ludzkiego z naleciałości czasowych, kulturowych, zwyczajowych itp., tak aby pozostała tylko prawda Bożego słowa.

Jest więc historia i historia…
Autor biblijny nie ujmuje przeszłości jako nieskończonej i neutralnej bazy danych, potrzebnych jedynie do zaspokojenia ciekawości, do odtworzenia chronologii wydarzeń, sporządzenia list panujących itp. Szukając w fałdach czasu, nie zamierza pisać reportażu ani też kroniki wypadków, mniej lub bardziej udokumentowanych. Interesuje go przede wszystkim głęboki sens wydarzeń, ujawniający się w konfrontacji teraźniejszości z przeszłością. Doszukuje się prawdy wewnętrznej, która dla niego samego i dla całego narodu wybranego jest jednoznaczna z historią zbawienia. Jest to zatem zainteresowanie żywe (nie archiwistyczne) i głębokie (nie kronikarskie).
Historia biblijna nie jest więc jedynie prostym następstwem wydarzeń, lecz teatrem Bożych gestów na rzecz ludzkości i miejscem, gdzie ludzie dobrowolnie dokonują wyboru oznaczającego przyjęcie lub odrzucenie Boga.

Ryszard Wróbel OFMConv

<<< PoprzedniNastępny >>>